Wrona przysiadła na poręczy balkonu i zjada kawałki orzechów z ludzkiej dłoni. W tle panorama Warszawy widziana z góry.Il. Mariusz Tarkawian

Wronisława

Mariusz Tarkawian
ul. Zgoda

Czy dotykaliście kiedykolwiek języka wrony siwej? Ja tak. Jest niemal czarny i wąski niczym igła.

Wszystko zaczęło się w styczniu 2021 roku. Mieszkam w samym centrum Warszawy, w kawalerce na szesnastym piętrze. Oprócz pająka, wełnowców oraz wciornastków na roślinach doniczkowych nie mam zbyt wielu towarzyszy do rozmowy. Kiedy pozbyłem się wspomnianych pasożytów, sytuacja jeszcze bardziej się skomplikowała. 

Został pająk, ale przecież on i tak nie ma uszu, a z roślinami nie rozmawiam, bo wspaniale rosną od deszczówki. Przypomniało mi się, że kiedy byłem dzieckiem, w domu rodzinnym zrobiłem karmnik dla ptaków.

Niewiele myśląc, kupiłem drewno, przyrżnię, piłę i gwoździe. Zbudowałem pokaźny karmnik w stylu modernistycznym. Uznałem, że może jakieś ptaki przylecą, a ich widok będzie mi umilać styczniowe dni. Do tego ptaki mają uszy.

Nie myliłem się. Już po kilku dniach na balkonie pojawili się pierwsi goście: jedna mewa oraz wrony siwe. Orzechy włoskie chyba im smakowały, wrony przylatywały bowiem coraz częściej, a z czasem codziennie, rano i wieczorem. Wspaniale było je obserwować. One też obserwowały mnie zza szyby. Zwłaszcza jedna, która po posiłku była tak ciekawska, że siedziała kilka minut, patrząc, co ja tam dłubię u siebie.

Pewnego razu wyszedłem do niej na balkon. Nie odleciała. Powolnym ruchem wziąłem kawałek orzecha z karmnika i położyłem go na krawędzi balkonu blisko siebie. Wrona przytuptała i zjadła smakołyk.

Powtarzałem to przez kilka miesięcy. W maju była już na tyle oswojona, że wyciągnąłem do niej rękę, w której miałem orzechy. Podeszła i zaczęła jeść z dłoni. Było to niesamowite przeżycie! Zupełnie dzikie stworzenie, które zaufało. 

Wronisława – bo tak ją nazwałem – wyciągała najmniejsze kawałki orzecha językiem spomiędzy moich palców, w ogóle się nie bała. Czasem mówiłem jej, żeby tak mocno nie dziobała w rękę (a uwierzcie mi, wrony mają dość ostre dzioby). Raz jej się odbiło po jedzeniu. Nie wiedziałem, że wrony potrafią bekać. Uśmiałem się co niemiara!

Wronisława potrafi też ostentacyjnie ziewać. Od tamtej pory karmiłem ją z ręki bardzo wiele razy. Nie sądziłem, że wysoko w bloku w samym centrum miasta będzie mi dane zakumplować się z wroną. Oczywiście inne wrony też ciągle przylatywały, czasem po dwie albo trzy naraz. Wmawiałem sobie, że to członkowie jej stada, i wydaje mi się, że inne osobniki też karmiłem z ręki, bo miały nieco inne pióra na głowie i na piersi. Kiedy czasami zapomniałem dosypać karmy, budziły mnie rano krakaniem.

Dokarmiajcie ptaki.

Wrona przysiadła na poręczy balkonu i zjada kawałki orzechów z ludzkiej dłoni. W tle panorama Warszawy widziana z góry.Il. Mariusz Tarkawian
Przejdź do poprzedniej historii
Przejdź do kolejnej historii
Copyright © Fundacja Puszka